Atrakcje turystyczne Aleksandrii. Sprawdź, co koniecznie zwiedzić

Zaktualizowane:
Matylda
Dodane przez: Matylda Haoues

Aleksandria to taka egipska dama z przeszłością. Z jednej strony nadmorski chillout, z drugiej historia, która wciska się w każdy zaułek. Jeśli zastanawiasz się, co zobaczyć w Aleksandrii, to dobrze trafiłeś. Bo to nie jest typowa „plażowa” miejscówka… ale też nie trzeba być archeologiem, żeby się tu dobrze bawić.

Miasto założone przez samego Aleksandra Wielkiego pachnie morzem, starożytną biblioteką i świeżo wyciskanym sokiem z trzciny cukrowej.

Są tu kolumny, katakumby, cytadele i… mewy. Mnóstwo mew. Ale przede wszystkim klimat, którego nie da się podrobić w żadnym innym miejscu Egiptu.

W tym artykule zabiorę Cię na spacer po najciekawszych atrakcjach Aleksandrii. Będzie trochę historii, trochę widoków, trochę lokalnych smaków. Wszystko w tempie slow, bo tu naprawdę nie warto się spieszyć.

No to co? Zakładamy okulary, chwytamy aparat i lecimy sprawdzić, co ta Aleksandria ma do pokazania.

Biblioteka Aleksandryjska

Biblioteka aleksandryjska, Egypt
fot. holgs (Getty Images Signature) via Canva.com

Zacznijmy z grubej rury. Bo jak szukasz w necie odpowiedzi na pytanie, co zobaczyć w Aleksandrii, to Biblioteka Aleksandryjska wyskakuje jak pierwszy wynik w Google. To nie tylko hołd dla starożytnej świątyni wiedzy, która spłonęła (albo i nie – temat na wieczorną debatę przy herbacie), ale też ultranowoczesne centrum kultury, które z zewnątrz wygląda jak kosmiczny talerz, a w środku… zaskakuje.

Nie musisz być molem książkowym, żeby docenić to miejsce. Oprócz czytelni, w której można się zgubić między regałami (dosłownie i emocjonalnie), są tu muzea tematyczne, interaktywne wystawy, planetarium i słynna sala rękopisów, czyli klimatyczna przestrzeń, gdzie światło odbija się od pergaminów jak w filmie o Indianie Jonesie, tylko ciszej.

Wejście nie kosztuje fortuny, a spacer po wnętrzach daje sporo satysfakcji nawet tym, którzy w podróży najchętniej czytają… kartę dań. A widok z tarasu? Widać morze, miasto i kawałek historii, który właśnie sobie przypominasz.

PRO TIP: wejdź z przewodnikiem lub chociaż zgarnij mapkę przy wejściu. Bez tego można przegapić fajne rzeczy, bo przestrzeń naprawdę robi wrażenie. I nie bój się zapytać pracowników. Wielu z nich to pasjonaci, którzy opowiedzą Ci coś ciekawego, zanim zdążysz powiedzieć „wow”.

Fort Qaitbey

Fort Qaitbey, Aleksandria
fot. holgs (Getty Images Signature) via Canva.com

Wyobraź sobie miejsce, gdzie kiedyś stała Latarnia z Faros, jedna z siedmiu cudów świata. Teraz w tym samym punkcie pręży się Fort Qaitbey, czyli solidna kamienna twierdza z XV wieku, która nie świeci, ale za to robi robotę wizualnie. I ma klimat. Dużo klimatu.

Fort został zbudowany z kamienia pochodzącego z dawnej latarni (czytaj: zero marnotrawstwa), a jego mury od wieków pilnują wejścia do portu w Aleksandrii. W środku znajdziesz wąskie korytarze, wieżyczki, dziedziniec i zejścia na morskie podziemia. Trochę jak w średniowiecznej grze, tylko z lepszym widokiem.

A skoro już mowa o widoku… panorama Morza Śródziemnego z murów fortu to coś, dla czego warto tam wejść. W oddali mewy, łodzie rybackie, fale, a Ty stoisz sobie jak sułtan z widokiem na cały horyzont.

Wejście kosztuje grosze (nawet jak przeliczysz z funta egipskiego), a spacer po forcie zajmuje tyle, ile chcesz, 20 minut albo godzinę, jeśli lubisz się zagubić w zakamarkach i robić zdjęcia każdemu oknu z kratą.

Katakumby Kom El Shoqafa

Katakumby Kom el Shoqafa, Aleksandria
fot. mekarim (Getty Images) via Canva.com

No dobra, jeśli w temacie: co zobaczyć w Aleksandrii, dla Ciebie tylko plaże i latarnie, to… czas zejść poziom niżej. A nawet trzy poziomy. Bo Katakumby Kom El Shoqafa to jedno z tych miejsc, które wyglądają niepozornie z zewnątrz. A potem nagle trafiasz do czegoś w stylu: grobowiec + świątynia + podziemne miasto w jednym.

To największe znane rzymskie katakumby w Egipcie. I serio, robią wrażenie.

Zjeżdżasz spiralną klatką schodową w dół, a tam… marmurowe sarkofagi, posągi o grecko-egipskich rysach, sala bankietowa dla zmarłych (tak, serio), a wszystko w lekkim półmroku i z odrobiną chłodku, który działa lepiej niż klimatyzacja.

Wnętrze to miks różnych stylów. Trochę faraońskiego, trochę greckiego, trochę rzymskiego. Jakby starożytni architekci nie mogli się zdecydować i stwierdzili „zróbmy wszystko!”. Efekt? Fascynujący chaos w kamieniu.

Warto wiedzieć: zdjęć w środku nie zrobisz, gdyż obowiązuje zakaz. Ale i tak najlepiej zapamiętasz to wszystko oczami. I nosem, bo wilgotność w tych podziemiach jest konkretna.

Ważne: nie przychodź tu z dużą grupą. Miejsce jest ciasne i echo działa tu lepiej niż megafon. A najlepiej wejść z przewodnikiem, ponieważ bez tego łatwo przegapić detale, które robią największe wrażenie (np. posąg z głową lwa i ciałem człowieka, co wygląda jak starożytny boss w RPG).

Amfiteatr rzymski

Amfiteatr rzymski, Aleksandria
fot. mekarim (Getty Images) via Canva.com

Jeśli lubisz ruiny, ale niekoniecznie takie, gdzie trzeba uruchamiać wyobraźnię na 110%, to amfiteatr rzymski w Aleksandrii będzie jak znalazł. Bo to są ruiny z tych fotogenicznych… kamienne ławki, kolumny, kawałek mozaiki, a wszystko zadbane i ładnie wyeksponowane. Zero gruzu i totalnego chaosu. Tylko lekko pochylona scena i historia, która niemal sama się opowiada.

Amfiteatr odkryto dopiero w XX wieku i od tamtej pory robi karierę wśród turystów, którzy szukają czegoś rzymskiego w egipskim wydaniu. I faktycznie, widać tu rzymską rękę, ale z lokalnym twistem. Całość mieściła ok. 800 osób, więc raczej kameralne koncerty, a nie igrzyska na 100 tysięcy.

Wokół znajdziesz pozostałości dawnych willi, kolumn i systemów wodnych. Można się tu pokręcić, porobić zdjęcia bez tłumów i na chwilę poczuć, jakbyś trafił na plan serialu historycznego z HBO.

Nie trzeba być pasjonatem starożytności, żeby to miejsce docenić. Nawet jeśli twoja relacja z historią kończyła się na „wkułem, zapomniałem”, to tu po prostu dobrze się spaceruje. I wszystko jakoś samo się układa w głowie.

Pałac Montazah

Montazah Pałac, Aleksandria
fot. jaguarjj (Getty Images) via Canva.com

A teraz coś dla tych, którzy po piramidach, katakumbach i ruinach chcą po prostu… odetchnąć. Pałac Montazah to królewski akcent w Aleksandrii, ale nie taki pompatyczny. Bardziej w stylu: „przyjdź, pospaceruj, zrób milion zdjęć i odpocznij nad morzem”. Brzmi dobrze? Bo tak właśnie jest.

Sam pałac wygląda jak miks bajki Disneya z włoskim zamkiem. Wieżyczki, balkoniki, czerwone dachówki – coś, co totalnie nie kojarzy się z Egiptem, a jednak… pasuje. Do środka raczej nie wejdziesz (chyba że jesteś członkiem rodziny królewskiej, a nie mówiłeś), ale to nie problem, bo największą atrakcją są ogrody.

Rozciągają się nad samym brzegiem morza. Palmy, ścieżki, cień, ławki, trawniki – idealne miejsce na piknik albo leniwy spacer z widokiem na fale. A jeśli masz aparat (albo chociaż telefon, który udaje aparat), to Montaza to złoto. Zwłaszcza o zachodzie słońca.

PRO TIP: Weź ze sobą coś do przegryzienia i butelkę wody. W parku są miejsca idealne na małą przekąskę, a kupić coś na miejscu bywa trudno. Można też wynająć rower, jeśli masz ochotę pojeździć po alejce z widokiem na morze i udawać, że jesteś w Cannes.

Montazah to spokojna Aleksandria. Taka, której się nie spodziewasz, ale której potem długo nie zapomnisz.

Corniche

Corniche, Aleksandria
fot. Vicentia Olarius (Images) via Canva.com

Jeśli szukasz tej mniej turystycznej, a bardziej prawdziwej twarzy Aleksandrii, to Corniche jest dokładnie tym miejscem. To długi nadmorski deptak, który ciągnie się wzdłuż wybrzeża jak wstążka i nie chodzi tu o żadne wielkie atrakcje. Chodzi o klimat.

Tu zobaczysz lokalne życie w pełnej krasie: dzieciaki sprzedające watę cukrową, starszych panów z szklaneczką herbaty i plastikowym krzesełkiem, zakochanych robiących sobie selfie pod latarnią i chłopaków grających w piłkę między ławką a murkiem. Niepozorne sceny, ale właśnie to robi robotę.

Spacer wzdłuż Corniche działa jak reset. Idziesz, wiatr od morza smaga Ci twarz, ktoś częstuje Cię chałwą, a Ty myślisz sobie: „Kurczę, w sumie to lubię tę Aleksandrię”. W pewnym momencie siadasz na murku, zamawiasz herbatę z miętą albo kawę z imbirem z najbliższego ulicznego wózka i obserwujesz ludzi. I nic więcej nie musisz robić.

Najlepszy moment, aby tu przyjść to zachód słońca. Niebo robi się pastelowe, morze szumi, a Aleksandria zwalnia. Serio, nawet klaksony milkną na chwilę. Weź coś do picia, coś do przegryzienia i daj się tej chwili ponieść. To nie musi być przewodnikowa atrakcja, żeby została w pamięci.

Muzeum Grecko-Rzymskie

Muzeum grecko-rzymskie, Aleksandria
fot. Experience Egypt via youtube.com

Masz ochotę na coś z klimatem „Indiana Jones spotyka Aleksandra Wielkiego”? Muzeum Grecko-Rzymskie w Aleksandrii jest właśnie dla Ciebie.

Jeśli zastanawiasz się co zobaczyć w Aleksandrii poza klasycznym zestawem „widok + plaża”, to tu poczujesz klimat starożytnego miasta naprawdę od środka. Znajdziesz rzeźby, amfory, fragmenty kolumn, ceramikę i codzienne przedmioty sprzed tysięcy lat. Wszystko z czasów, gdy Aleksandria była jednym z najbardziej kosmopolitycznych miast świata.

Co najlepsze, kolekcja nie przytłacza. Nie ma tu setek sal i eksponatów „z obowiązku”. Możesz spokojnie przejść przez wystawę w godzinę albo zostać dłużej i naprawdę zagłębić się w historię, która łączy egipskie korzenie z grecko-rzymską estetyką. Sfinksy z greckimi rysami? Proszę bardzo.

Muzeum przez wiele lat było zamknięte na renowację, ale teraz wróciło w odświeżonej wersji. Sprawdź aktualne godziny otwarcia (czasem się zmieniają) i przyjdź z samego rana – spokój, cisza i światło idealne do oglądania detali. A potem… można iść na kawę i trawić antyk w swoim tempie.

Jak poruszać się po Aleksandrii i nie zgubić nastroju?

Aleksandria to miasto rozciągnięte jak spaghetti na talerzu. Niby wszystko wzdłuż wybrzeża, ale z jednej atrakcji do drugiej potrafi być konkretny kawałek drogi. Dlatego jeśli nie chcesz stracić nastroju (ani nerwów), warto wiedzieć, jak się po niej poruszać.

  • Opcja nr 1: Uber. Tak, działa w Aleksandrii. I działa dobrze. Ceny są przyzwoite, aplikacja robi robotę, a kierowcy zazwyczaj znają skróty, których nie znajdziesz w Google Maps. Jeśli nie chcesz się bawić w targowanie i szukanie drobnych, to Twój środek transportu.
  • Opcja nr 2: taksówki. Klasyczne, białe albo czarne z żółtym. Działają, ale… trzeba się targować. I to od razu, zanim wsiądziesz. Bo jak już ruszysz, to możesz usłyszeć stawkę z kosmosu. Zasada? Mów, ile chcesz zapłacić. Jak się nie zgodzi – idziesz dalej. Zadziała w 80% przypadków.
  • Opcja nr 3: tramwaje i mikrobusy. Dla hardkorów i lokalsów. Tanie, ale kompletnie nieprzewidywalne. Jak masz ochotę na przygodę – why not. Jak zależy Ci na czasie i klimacie „slow city break” to lepiej trzymaj się Ubera.
  • Gdzie uważać? W okolicach głównych atrakcji np. przy Bibliotece, Fort Qaitbay czy Corniche – niektórzy „taksówkarze” próbują łapać turystów i strzelać stawki z czapki. Uśmiechnij się, podziękuj i włącz aplikację. Twój portfel Ci podziękuje.

Poruszanie się po Aleksandrii nie musi być udręką. Wystarczy luz w głowie, dobra aplikacja w kieszeni i trochę cierpliwości. A wtedy wszystko gra, jak latarnia z Faros, tylko w wersji na cztery kółka.

Udostępnij ten post przez:
O autorce:
Matylda Haoues
Założycielka i autorka Egyptourist.club

Mam za sobą ponad 8-letni staż w egipskiej Hurghadzie, do której wracam z utęsknieniem co najmniej raz w roku, a jak się uda - częściej. Do skrobania w internecie przekonałam się dopiero rok temu, ale pomaganie rodakom, którzy mają tyle pytań co ja przed swoim pierwszym wypadem, sprawia mi zbyt wiele radości, żeby przestać. Jak nie siedzę tutaj, działam w branży MLM, pieszczę swojego psa Henia i dokarmiam wszystkie bezdomne koty w okolicy.

Złap mnie na: